Czas płynie nieubłaganie szybko. Wydaje się, że dopiero co były rozegrane XXIII Spinningowo-Muchowe Mistrzostwa Klubu, a tu 8 maja br. odbyły się już Mistrzostwa XXIV. Tegoroczne zawody, w których udział wzięło 10 Klubowiczów, przeprowadzone zostały na dwóch rzekach tj. Drwęcy Warmińskiej i Wałszy. Zgodnie z planem spotkaliśmy się o godz. 8,30 na parkingu przy pięknym barokowym kościele w Krośnie koło Ornety. Pogoda od samego rana dopisywała. Przez cały czas świeciło słońce i było bardzo gorąco. Aura dopisała też motocyklistom, którzy w tym samym czasie w Krośnie mieli złot połączony z majówką. Jak zwykle na naszych zawodach, ryby łowiono w parach. Po ustaleniu kto z kim łowi, rozlosowano odcinki rzek. Następnie ustaliliśmy, że po zakończeniu łowów, o godz. 15:00 tradycyjnie spotkamy się w kurnej chacie w Wojnitach położonej nad brzegiem Wałszy.
Od wielu już lat zawody rozgrywane są wyłącznie na „żywej rybie”. Jak na tę porę roku i utrzymującą się ładną pogodę, to obiema rzekami płynęła wyjątkowo brudna woda. Być może właśnie mętna woda spowodowała, że ogółem udało się złowić tylko pięć ustawowo wymiarowych pstrągów potokowych?! Kilku z kolegów łowiących w dolnych odcinkach Wałszy nie miało nawet kontaktu z wymiarowymi rybami. Pomimo tego udało się ustalić punktację końcową i tak:
1. Miejsce Roman Tokarski – pstrągi potokowe: 44 i 30 cm;
2. Miejsce Robert Kostecki – pstrąg potokowy 43 cm;
3. Miejsce Marek Wróbel – pstrąg potokowy 38 cm;
4. Miejsce Mirosław Wiśniewski – pstrąg potokowy 32 cm.
Zwycięzca otrzymał starodawny, mosiężny, poniklowany puchar, a wszyscy uczestnicy dostali rozmaite przynęty pstrągowo-szczupakowo-trociowe, które przeznaczyli na prezenty – żona i syn legendarnego pstrągarza Kol. Mariana Paruzela, który od roku łowi pstrągi w „krainie wiecznych łowów”. Tradycyjnie spotkanie w chacie biesiadnej zakończyło się opowieściami o spotkaniach klubowiczów z rybami łososiowatymi i było połączone degustacją smakowitych kiełbasek pieczonych na ruszcie nad ogniskiem. Do tego ci z kolegów, którzy nie byli kierowcami, popróbowali też odrobinę „pigwówki”, która nieco dopomogła ubarwić snute opowiadania i zdecydowanie ożywiła dalszą dyskusję. Szkoda tylko, że na spotkanie przybyło niewielu klubowiczów.
R.Tokarski